Tawerna pod Nikczemną Mniszką

Zarkhuun

Do karczemy powolnym krokiem wszedł ork, smukłej dosyć postury jak na swą rase. Na jego łysej głowie byłszczały lekko tatuaze koloru krwi. Jego twarz pozbawiona jest brodawek i zmarszczek. Sprawia on dziwne wrazenie: osoby tajemniczej, jednak wydaje się jakobyśmy ją juz spotkali. Wzrok kilku istot spoczął na jego niezwykłych niebieskich oczach, wpatrujących się w podłoge nieśmiale. Natychmiast speszony podszedł do karczmiarza.

-Powitać pana, moznaby się tu czego napić?...- po chwili wybełkotał - Jakoby nie alkoholu, którego nienawidze... Nie wazne... Czy znajdzię się tu miejsce dla szamana?...
- Jakowyś krąg posiadasz, i co Cie sprowadza?
- Opowiem po krótce mą historie w tej krainie... Tej godziny krąg mój liczba 33 określa. Narazie jestem zwykłym szamanem, dzień, bądź dwa a "Ponad Panem" będę... Poprzednim mym schronem było Gemini. Przyjaciele z tamtąd równiez planują tu przybyć...

Bhaudwin

Rycerz raczący się właśnie wyśmienitym mniszkowym ale usłyszał niepewne słowa orka. Uśmiechnął się pod nosem, zwrócił w stronę szamana i rzekł:

- Witamy w Nikczemnej Mniszcze. Bhaudwin - tu mężczyzna skinął lekko głową - rycerz Fortuny, mateczki naszej. Gemini samo w sobie jest niezłą rekomendacją, orku. Nie myśl, że nie podpytam o Ciebie Bliźniaków... Wstępnie myślę, że mógłbyś na okres próbny przyjętym zostać, jeno jedno zastrzeżenie mam - podszkolić byś się lekko musiał w naszym języku Adeńskim, ale to starczyłoby posłuchać, jak my gadamy. Bo mnie troszku jakby Brzask przed oczyma stanął... Ober, napij się, poczekaj na resztę fortunnej bandy.

Rycerz upił z kufla większy łyk, po czym szepnął jeszcze cicho do siebie:

- Oby tylko nie uczył się zielony od Venturiego...

Ashal · Dołączył: 02 Mar 2008 Posty: 67 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Ciemnowłosy oparł policzek na podpartej dłoni. Wolną ręką kreślił coś na wilgotnym blacie dębowej ławy, co jakiś czas postukując opuszkami palców o drewno. Był znudzony i senny.
- Nie znam cię. - wycedził od niechcenia i podniósł mętny wzrok na przybyłego.
- Bliźniacze Siedliszcze to jedno, przeszłość to drugie. Po pirackim wybryku chciałbym wiedzieć więcej o twoich krewniakach. Bliższych, dalszych. Zwłaszcza jeśli byli już związani z innymi bractwami. To pierwsze. Drugie, jak w księgach krain się podpisujesz, hem? Pytam bo dusza śledczego się dopomina- powiedzmy.
- Koniec, końców kompania - na ustach nożownika pojawił się lichy, ledwo dostrzegalny uśmieszek - to jest nabytek do akademii. A akademia to nasz zysk...

Lorinel aep Lhyria

Odwróciła głowę, nie zmieniając jednak pozycji, jaką zajmowała - tyłem do sali odwrócona, grzała zziębnięte chłodem wieczora dłonie w ogniu kominka karczemnej sali. Zmrużyła oczy powoli przyzwyczajające sie do panującego zazwyczaj w sali półmroku i wypatrzyła twarz Orka.
- Skąd ja znam ten głos? - mruknęła pod nosem, marszcząc czoło jak zwykle, gdy zastanawiała się nad czymś - Aaaa...wiem już! - przerzuciła nogi przez ławę i usiadła twarzą do gościa - Podsłuchać mi się zdarzyło kilka rozmów w gronie Bliźniaków i od Vanderlatha sporo zasłyszałam. Hmm... - potarła nos w konsternacji - okres próbny od tego jest, by popróbować, prawda? I na tyle długi, żeby przy normalnej obecności, móc dobrze ocenić chętnego do bandy...łotrów i łotrzyc - zaśmiała się cicho i wróciła do przerwanej czynności, z większą jednak uwagą przysłuchując się toczonym rozmowom.

Zarkhuun

-Równiez Cię nie znam. I liczę na to, ze mi zdradzisz swę imie. Mawiają na mnie Zarkhuun Zu Neruga, jeśliś ciekaw. - Ork uśmiechnął się nieznacznie- Przyjaciół w tej krainie mam niewiele, wszyscy z gildii Bliźniąt. Moj sługus Elghinn nie posiada klanu. W księgach naszej krainy podpisuję się jako Zarkhuun.

Skierował swój wzrok na Bhaudwina
- Widzisz, pragnę mieć wyzszy krąg jednak nie ma kto ze mną polować, jeśli jednak znajdzie się taka osoba muszę za to jeszcze płacić. Takie zycie, potem moc duchów zachowam dla siebie najwyzej... - Na jego twarzy zawitał grymas, po chwili przerodził się w uśmiech -

Lorinel aep Lhyria

- Chyba nasza Niecnota nie została należycie zrozumiana - zerknęła na Bhaudwina kątem oka - No nic, pożyjemy, zobaczymy. Moc duchów dla siebie... - pokręciła głową najwyraźniej rozbawiona

Damrat

Siedzący z mroczną elfką u boku mężczyzna rzekł półgębkiem do swej małżonki:
- Świeża krew... trzeba będzie w końcu to cudo Akademią zwane otworzyć.
Podniósł wzrok wyżej i przysłuchiwał się dłuższą chwilę rozmowom w karczmie, po czym zabrał głos:
- Cóż szamanie, powiedziałem już Nardowi, że kamraci jego sił swych próbować mogą u mojego progu, jednakże rekrutację normalną przejść muszą. Przede wszystkim udaj się do malarza i komnatę snów mi osobiście bądź tutaj na forum publicznym przedstaw. Wtedy wrócimy do rozmowy, aczkolwiek wstępnie jestem za.

Anghaellea

*Siedziała przy mężu z kieliszkiem wina w dłoni. Ruch ostatnio spory się zrobił, więc ciekawie kolejnych przybyszów obserwowała. Rzadko się odzywała, nie lubiła głosu zabierać ale słowa młodego orka wprawiły ją w osłupienie*
-Powiadasz, że już teraz za towarzystwo płacić musisz, a ze słów wnioskuje, iż władcą świata pragniesz zostać. Ścieżka szamana pod tym względem zdecydowanie łatwiejsza. Pewny jesteś swojego wyboru orku skoro już teraz takie trudności napotkałeś? Wyszkolony władca wielką potęgą jest, nie ma co do tego wątpliwości, nie chce również byś słowa moje jako zniechęcenie odebrał ... Ciekawość mnie jednak gryzie, czemu taka trudną ścieżkę wybierasz, bo czy wytrzymasz to czas pokaże.

Zarkhuun

-Chyba mnie nie zrozumieliście, bywa.

Oto komnata snów. [link widoczny dla zalogowanych]

Damrat

Zapraszam do oddawania głosów.

Mallory

Przeciw. Podobnie jak Shezevo, brak samodzielnosci, narzekania. Nie pasuje do nas moim zdaniem. Wiem, ze Overlord (nie bede tego probowal spolszczac, zbyt kuriozalnie brzmi) to klasa bardzo potrzebna kazdemu klanowi, ale nic na sile.

Ashal · Dołączył: 02 Mar 2008 Posty: 67 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Brak zaradności, narzekania, postawa roszczeniowa. Dom klanowy, sprzęt z górnej półki, często dostępny prorok powyżej 70 kręgu i marudzenie o brak drużyny i możliwości walki, rozwoju... Nie ta bajka, przykro mi i życzę powodzenia.

Vanderlath

Ashal i Mallory powiedzieli już wszystko, co mógłbym sam rzec. Niestety, ale wyrosłeś na największego marudę, który czeka, aż poda mu się na talerzu. Skoro narzekałeś, to znaczy, że nie znalazłeś tego, na co liczyłeś. Powodzenia w dalszym szukaniu.

Lorinel aep Lhyria

/signed

Thagrin

Jak wyzej.