 |
Tawerna pod Nikczemną Mniszką Zasiądź zacny gościu i odpocznij przy kuflu miodu.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy jesteś za przyjęciem Aluvaila na stałe? |
Tak, jestem za. |
|
100% |
[ 11 ] |
Nie, jestem przeciw. |
|
0% |
[ 0 ] |
|
Wszystkich Głosów : 11 |
|
Autor |
Wiadomość |
Aluvail
Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: brak
|
Wysłany: Śro 20:47, 06 Maj 2009 Temat postu: Aluvail |
|
|
Był wieczór a za oknem Tawerny pod Nikczemną Mniszką padał rzęsisty deszcz
„Cholerna pogoda… zawsze w taką musi tu przyleźć jakiś podróżnik, któremu miejsce w Fortunie się przyśniło. Oby się nikt dzisiaj nie zjawił… błagam was bogowie….” – Rzekł w myślach Karczmarz, patrząc za swej lady na okno.
Czas powoli mijał a karczmarz będąc coraz bardziej znużony czekaniem na nieszczęście, pomyślał:
„Mam dosyć ślęczenia tutaj. W taką pogodę wole leżeć w łóżku a jak Damrat i jego banda wrócą to zawsze mają własne klucze…. sami se otworzą...albo i nie”
Gospodarz wolnym krokiem ruszył w stronę wejścia, aby urzeczywistnić swój zamysł, kiedy to nagle przed jego oczyma drzwi poruszyły się z lekka wprawiając zmęczonego już właściciela w osłupienie…
… a po osłupieniu nadeszło przerażenie widokiem otwierających się z wielkim hukiem drzwi oraz niskiej postaci wyglądającej jak najprawdziwszy czarodziej, sprowadzającej ze sobą wichurę, która rozeszła się po sali .
Tajemniczy czarodziej wyciągnął dłoń a z pod jego nóg rozchodziły się płomienie oraz dym…
„DAMRACIE! JAaa potężny koto władca Aluvail i czarodziej z Wyspy Głosów żądam abyś mnie przyjął do Fortuny oraz…”
Nie zdążył dokończyć, ponieważ ciężki metalowy garnek wylądował na jego twarzy i to nieraz…
„Ja ci dam cholero, ty łachudro zasr…” – odrzekł zasapany karczmarz patrząc na nieprzytomnego intruza leżącego pod drzwiami
„Jak tak można…. Oooo ciesz się chłopczyku, że to mnie spotkałeś dzisiaj, bo gdyby to był Damrat, to by cię z pewnością zarznął… widelcem…” – rzekł ponownie Gospodarz przenosząc przybysza na ławę
„Coenhir….Weria..pomo…” – wymamrotał podróżnik
„Cholernie od ciebie cuchnie….. przylazłeś tu kompletnie zapity i to jeszcze nie moją gorzałą ty prosiaku… a poczekaj sobie tutaj jak chcesz tak bardzo do Fortuny to się przekonasz, że na nietrzeźwo wcale łatwiej nie jest” – Karczmarz odszedł śmiejąc się cały czas….
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Val
Dołączył: 01 Gru 2008
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 1:45, 07 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
witaj Aluvail, witaj wśród wilków, szczęściarzy i na szlaku wojennym zeszła pomału po schodach puszczając ducha przodem co by dał znać karczmarzowi ze idzie
-Tak, coś Ty mi mówił?czekaj...sama przypomnę sobie położyła woreczek na stoję z którego wypuszcza duchy i sięgnęła po kufel piwa przyniesionego od karczmarza
-zdrowie Twoje! aaa aha aha już wiem...Tyś małe kociaki hodujesz...
No zacnie, doprawdy! Ty karczmarz, pijak z Ciebie jak i z nas, a jeszcze nam piwsko podbierasz!!
Widzisz Aluvailu kiego czorta trzymać trzeba?Przewróciła oczami
-duchy zadowolone po oględzinach kociaków, więc i ja nie mam nic przeciwko, jeśliś nie leń! A jeśliś leń to możesz martwić się już teraz, bo da się go sprawnie ze skóry wygonić zaśmiała się radośnie..
-Milo było już dziś spotkać Cię i mam nadzieję, że jeszcze rychło przyjdzie nam spotkać się, a i we progach Szczęściarzy miło Cię widzieć!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Garathor
Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 9:48, 07 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Ork, jak miał to w zwyczaju, zmierzał w stronę karczmy niespiesznym krokiem, poprzedzany chmurą aromatycznego dymu. Zadumany nad tym, co usłyszał od kowala na temat uszkodzeń miecza, nie poczuł nawet, że drzwi karczmy opór stawiły, jakby podparte czym były.
Chrzęst łamanej kości zbiegł się z wrzaskiem Val - Uważaj orek!
Czasu na dobycie miecza nie było, zresztą i miecza nie było - w końcu został u kowala. Jednak żaden cios nie wylądował na łepetynie Garathora.
Gdy rozwiały się resztki dymu z cybucha ork zauważył wychudzoną postać leżącą pod drzwiami, z nogą wygiętą w dziwny sposób. Pochylił się nad nieznajomym, od którego bił odór sfermentowanego bimbru.
- Niechybnie to kompan jaki Rethaniela być musi...., a do tego cyrkowiec pewnie jakiś - pomyślał - a jeśli to kompan Długouchego, to bez ducha ostawić go nie wypada...
Ork wprawnym ruchem, jak nie raz czynił to z Długouchym, chwycił przybysza za pas i nie przejmując się jego pojękiwaniem usadził go w rogu sali, stołem podpierając.
Sam zasiadł obok Val wyszczerzając ku niej swoje kompletne uzębienie.
-Czego się drzesz? Ducha jakiego zobaczyłaś, czy co?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Werian
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sochaczew
|
Wysłany: Czw 12:20, 07 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Ucznik ocknął się na dźwięk chrzęstu kości i wszedł do środka z fotela stojacego przed karczmą na którym był zwyczajny spac.Rozejrzał się ziewnął raz i roztarł oczy.Najpierw poczuł a później zauważył że ktoś nowy w karczmie siedzi ledwie żywy z noga wykręconą pod dziwnym kątem.Rozpoznał w nim swojego znajomka
-Nawet tu przyszedł nachlany?I weź tu człowieku powstrzymaj sie od picia.-mijając Val i nadzwyczaj wielkiego Orka skinął im głową po czym dosiadł się do półżywego maga i wyjął piersiówke.Pociągnął z niej zdrowo i począł walic maga po pysku coby go zbudzic.-Gdzie masz Wino!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Aluvail
Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: brak
|
Wysłany: Czw 13:31, 07 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Czarodziej będący jeszcze bardziej spuchniętym na twarzy dzięki pomocy Weriana spojrzał niemrawo i rzekł – „ Werianie… jak dobrze, że jesteś…, kiedy tu się pojawiłem wasz wróg czekał tutaj i zaatakował mnie młotem bojowym… moja biedna głowa…. ale widzę, że na szczęście poradziliście sobie już z nim”
Czarodziej ponownie zerknął, co się w Sali dzieje, ale przez swój stan jedyne, co dostrzegł to mroczne duchy wraz z ich panią, którą kiedyś już miał okazję spotkać.
„Ależ witam” – odrzekł magik kłaniając się i jednocześnie starając się nie zarzygać stołu
Usiadłszy ponownie, odebrał od jednego ze swoich pupilów pokaźny srebrny róg
„ Wino powiadasz…” – powiedział patrząc na Weriana
Kiedy skończył wlewać Girańskiego Szczerbatego Pirata do pięknego rogala, wypowiedział parę inkantacji poczym alkohol zaczął bulgotać aż do momentu, gdy w Sali rozniósł się aromat wytrawnego wina…
„ Proszę bardzo..” – odrzekł podając rogala Łucznikowi
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aluvail dnia Czw 18:08, 07 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Rethaniel
Dołączył: 18 Sty 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 13:39, 07 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Z trudem uniósł głowę z poziomu podłogi, która jego ciału dawała najlepsze oparcie. Zerknął jednym okiem na sytuację, drugiego nie mając siły otworzyć. Z biegiem czasu więcej zdawał się przebywać na niej częściej niż na jakimkolwiek innym meblu w karczmie.
Zdawało się zresztą, że pomiędzy elfem a podłogą nawiązywać się zaczęła nić sympatii. Jak to było z podłogą, trudno rzec, jednak uczucia elfa narastały w widoczny sposób. Coraz czulej się o niej wypowiadał, nie raz chuchał na nią czule przez sen.
- Moja ci ona... podłożka kochana... jedyne oparcie i wsparcie...- mamrotał z trudem, zagarniając przestrzeń podłogi, rozczapierzając ręce i nogi tak, jak to robią dzieci, chcąc nakreślić śnieżnego anioła.
- Nie dam... sio... ale ... mogę kawał odsprzedać... za kufla...
Z zadowoleniem w przebłysku świadomości zauważył, że ork zabiera cielsko konkurenta do przestrzeni podłogowej i ukontentowany zległ, mamrocząc ino pod nosem.
- Jedyne... me niezawodne wsparcie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Venturi
Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:25, 08 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Agrrrr! - Zawylo cos nieludzko w ciemnym rogu sali.
Blade, trubiozielone slepia o gadzich zwezonych zrenicach zaplonely bezrozumna wsciekloscia.
- Agrrrrr!!! - glos zawyl po trzykroc i blada reka wychylila sie z cienia, a dlugie ochydne pazury pochwycily rogala. Gdy to sie stalo, w krag swiatla wszedl i wlasciciel owej dloni. Potworny to byl widok: lico blade i bezmysne, nochal jak hak z dlugiemy klakami co zen wychodza by zaraz potem do ust sie kierowac, zotle kly wyszczerzone w kpiacym, wulgarnym grymasie... gowno, zakisle ludzkie miesiwo oraz biale robale wylazily mu z pyska na krwistoczerwony napiersnik, z dupy cuchnelo siarka i saletra a z wielkich jak spodki uszu wydobywal sie brazowawy dymek.
- Za rogalika dziekuje - wycharczalo indywiduum. - Przedstawie sie - kontunuowal - jestem Hrabia ziem Giranskich, Don Venturio, spod godla Topora co gowno rozcina na dwie nierowne polowy.... hehehe... coz wiec poza rogalami nam przynosisz?
- Aaaaa - dodal pozarlwszy rogala - o Werianiku zapomnij, to mily chlopak, ale przed don Venturiem cie nie obroni, praw wiec cos, zabaw hrabiego - skonczywszy charczec i plwac cuchnaca flegma rozsiadl sie jak basza czekajac na przedstawienie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Venturi dnia Pią 22:30, 08 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Damrat
Rzezimieszek
Dołączył: 12 Lip 2007
Posty: 725
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 11:05, 09 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Damrat szedł w deszczu, nie bardzo przejmując się tym że przemókł do ostatniej nitki, a jednak co jakiś czas zaciskał jedną pięść i pomrukiwał niezadowolony. Przystanął na chwilę i uniósł głowę do góry by ujrzeć karczmę pod Nikczemną Mniszką. Światła w oknach zdradzały, że na pewno nie będzie pierwszy na sali.
- Cholera... znowu picie. Moja wątroba nie wytrzyma tego do powrotu Angh
Podszedł do drzwi i zaklną pod nosem, gdy okazało się, że klamka jest wykręcona w drugą stronę i całkowicie bezużyteczna, tak jakby ktoś użył zbyt dużej siły przy otwieraniu drzwi. Mężczyzna wyciągnął parę wytrychów z kieszeni - jeden i drugi trzask zamka sprawił, że po chwili Damrat mógł bez problemu wejść do środka.
- Orek! Znowu zepsułeś drzwi!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Damrat
Rzezimieszek
Dołączył: 12 Lip 2007
Posty: 725
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 10:40, 03 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
O losie słodki, czas decydować co z tym młokosem zrobimy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|