|
Tawerna pod Nikczemną Mniszką Zasiądź zacny gościu i odpocznij przy kuflu miodu.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Alcor
Dołączył: 31 Sie 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sanok
|
Wysłany: Wto 1:18, 01 Wrz 2009 Temat postu: Alcor |
|
|
Drzwi ugiely sie mocnemu kopniakowi i do karczmy wpadl elf zgiety w pol z czyms na plecach. Krew lala sie ciurkiem niczym wiosenny strumyk. Jasny skierowal sie ku najblizszej wielkiej debowej lawie i rzucil cielsko sapiac ze zmeczenia.
-A to ci byla bestia!> - zaklal siarczyscie
wyprostowal sie i rzucil zimnym wzrokiem na zdezorientowanego wlasciciela gospody. Elf usmiechna sie i podszedl do czleka.
-Witaj
-Co podac? - zapytal - Miodu dawaj bo wode to tylko zwierzyna pije. Zarechotal donosle.
-Wybacz naswinilem troche - spojrzal na lawe ociekajaca jeszcze z krwi rozbabranych zwlok zwierza i zwrocil wzrok ku niemalej dziurze
w drzwiach.
-I te przeklete drzwi<do siebie> - lupnal nieduza sakiewka monet na stol - Ta poczware przyniosl zem na uczte bo nie wypada w gosci z pustymi rekoma przylazic, takze zrob z miesiwa uzytek. Jesli pozwolisz spoczne sobie tutaj chwilunke posiedze abo na Cordana przyjaciela mego czekam. Napewno znasz go, taka zakuta pala w jasnych wloskach co ciagle zbroje swa poleruje <zarechotal pod nosem> . Zastanawiam sie - mowi polszeptem - czy ta zbroja nie jest przypadkiem gladsza od jego wlasnego tylka <zarechotal pod nosem> ale jakby cus sie pytal ze ja cos mowil to nic niewiesz <mrognal do wlasciciela gospody>
wstal i lekkim krokiem skierowal sie ku jeszcze swiezo upolowanej bestii, wyciagnal sztylet i zaczal zdzierac skore i wydzielac miesiwo <troche mu pomoge> <opowiadal mi wiele dobrego Cordan o Fortunie ze tu organizacja ino ze cos sie dzieje, zawsze szajka do miodu i do tanca jest <usmiechna sie do siebie> ale ciekawym zem jak mnie przyjma skoro tylko rycerzyka znam a ni krzty glownego zarzadce hmm<zamyslil sie gleboko na kilka chwil, juz konczyl ze skorami> <a pamietam jeszcze jak zem dopiero do Glamhothow sie staral za mlodygo ylfa hrhr> <skory dal karczmarzowi i miesiwo a sam jasny czmychnal w kat karczmy i polozyl sie zasnal w mgnieniu oka w oczekiwaniu na kogos z Fortuny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Rethaniel
Dołączył: 18 Sty 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 12:27, 01 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Wchodząc niezwykle ostrożnie, małymi krokami do Karczmy, elf niczym ślepiec obstukiwał podłogę przed sobą, posługując się przy tym jakimś pokrzywionym straszliwie badylem.
- Jak tu trafić po ślepaku- mruknął, wciągając w nozdrza znajome zapachy- ino instynkta można użyć.
Nigdy nie prezentował się zbyt okazale. Raczej mógłby startować w konkursie dożynkowym na najbardziej złachmanionego typa. Tym razem jednak owo "złachmanienie" przybrało obraz szczególny. Szaty osmolone i poprzepalane gdzieniegdzie, włosy podobnie. Brwi prawdopodobnie również, choć na oczach miał zawiązaną opaskę, więc trudno to do końca stwierdzić.
Przestępując progi Karczmy, potknął się, omal nie upadając.
- Osz w ...- wydobył z siebie litanię najbardziej szpetnych słów w językach wszystkich znanych mu ras- co za...- litania trwała jeszcze chwilę.
- Ych... cholyrna cikawość- mruknął do siebie, odzyskując równowagę- po com si pchał, gdy Ognistowłosa przeprowadzała eksperymenta z nową mieszanką ogniową... ale pachniało tak zacnie... inom chciał spróbował czy sponiewierać tyż może... - mówił do siebie z wyraźnym wyrzutem.
Nagle stanął, strzygąc czujnie uszami.
- A cóż to...- szepnął- jakieś obce chrapanie...
W czym jak w czym, ale w rozróżnianiu chrapań kamratów był mistrzem. Nie jedną flaszkę wygrał, rozróżniając piszczący chrap Piekłoszczyka od przerywanego mlaskaniem Barda, tubalnego chrapa Hersztowej, miaukliwego Herszta, pojękującego Śpiewaka, cichego, świszczącego japodźwięka Ślicznoty etc. etc. Każdy z bandy był tu indywidualistą, zresztą nie tylko w tej kwestii.
Ostrożnie przybliżył się do źródła dźwięku, oparł badyl o stół i zaczął dłońmi sprawdzać ustawione na stole naczynia.
- Puste... wszystko puste... kolejny chlejus w mordę- mruknął wyraźnie nieukontentowany.
- Ych... ale suszy... od tygo pożara pywnie- mruknął, po czym chwytając kij, powoli ruszył w kierunku szynku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cordan
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zagórz
|
Wysłany: Wto 13:37, 01 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Za Ylfem wartkim tepem, wkroczyl Rycerz potykajac sie po drodze na progu. Z daleka wiadc bylo ze zbroja mu ciazy sakramencko. Ruchy mial skrepowane, jakies takie krotkie i niepewne.
-Kupa zelastwa <mruknal pod nosem> Juz ja sie zra wezme za polerowanie i smarowanie.
W pospiechu rzucil okiem na Kaleke.
-Nua ljuetoscl...<Zabuczal niezrozumiale w strone Ylfa spod ciasnej przylbicy. Widziac ze chyba malo kto go zrozumial zdjal helm>Na Litosc....! Cos ty znowu wypil Ylf? Karczmarz! Nalej ze mu jakiej czystej ino szybko bo nam tu Recio sie rozsypie! Co...pewnie ognista Cie tak urzadzila? Zachialo sie eksperymentow ..he!?
Rzucil Helm na lade przegladajac sie w nim czy aby wlosy niezbyt poszarpane, zgrzytnal tarcza opierajac o krzeslo.
-Mi wody nalej...<rozejrzal sie po pomieszczeniu po czym oczy mu zablysly>
-Alcor, dziadu labaty! W koncu zes posluchal i zawiatal w nasze progi! <Mina mu spowazniala> Ale za swoja przeszlosc bedziesz musial sporo odpokutowac! Ale to nic.
Przysiadl sie do przyjaciela cieszac sie z jego obecnosci.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Cordan dnia Wto 13:39, 01 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Garathor
Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:16, 01 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Orek od czasu pewnego jakby mniej chętnie w pole ruszał. Jakaś siła nie pozwalała mu oderwać się od wygodnej ławy w mrocznym kącie Mniszki. Wrósł tam niczym element krajobrazu. Może dlatego nowo przybyli do karczmy nie zauważali błysku miecza, z którym jednak Garathor przezornie się nie rozstawał.
Pociągając leniwie z cybucha pogrążał się w dymnej zawiesinie, co jeszcze bardziej go przed oczyma przybyszów chroniło.
Nie poruszyło go ani hałaśliwe wejście nieznanego myśliwego, ani też znajoma litania przekleństw Rethaniela, który to znów wdał się w coś, w co nie powinien. Nawet błyski zbroi Cordana, które to zazwyczaj oczy orkowe kaleczyły, dzisiaj wrażenia żadnego nie zrobiły.
Orek przeciągnął się leniwie porzucając szybko zamiar poderwania cielska.
Mętnym wzrokiem zlustrował przybysza, którego to Pancerny jakby znajomym wydawał się być.
Garathor zapewne oddałby się dalszej kontemplacji, gdyby nie to, że na szatach gościa dało się zauważyć wyraźny ślad prucia nici po naszywce. Naszywce w kształcie litery "G".... Ręka orka mimowolnie sprawdziła, czy sztylet siedzi we właściwym miejscu...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|