Autor |
Wiadomość |
Damrat |
Wysłany: Wto 0:11, 22 Cze 2010 Temat postu: |
|
//------------------------------
Brak rycinki z komnaty snów.
------------------------------// |
|
|
Venturi |
Wysłany: Śro 22:18, 16 Cze 2010 Temat postu: |
|
- Varnem, przyjacielu... nie chce ich wykurzac, chce odsiewac ziarna od plew... - klepnal elfa w ramie i dodal - trza polac, cos posucha na stole.
- A wasci mosci niewiasto, powiem tak - usmiechnal sie wielce oblesnie - Szef jest zloty chlop, ale jak na kazdym statku kapitan moze byc tylko jeden, kazdy majtek to wie. despotyzmu w nim nie szukaj, bo nie znajdziesz, ale potrafi nas ogarnac pod jedna bandera.
- A mul mozna by przesiac, moze i perle sie znajdzie... |
|
|
Samayra |
Wysłany: Śro 21:36, 16 Cze 2010 Temat postu: |
|
Na słowa "mow mi hrabio" Venturiego, zmarszczyła lekko brwi... Uśmiech
nie schodził z jej ust, a grzywka łagodnie opadała na oczy.
- Czyli, lekko despotyczny jest ten wasz herszt, prawda? - przechyliła opartą
na rękach głowę - Nie dziwi mnie to... Hrabio - ostatnie słowo wypowiedziała
z niezwykłym i wypracowanym kunsztem, co zabrzmiało, jakby zwracała się
do samego cesarza...
- Ale do swojej... Bandy przyjmujecie zagubione dusze? Wędrowców bez
celu, rzezimieszków i wszelki... Muł, który akurat wydobył się na
powierzchnię tegoż oceanu, oczywiście wybierając tylko te kolorowe
kawałki, tak?
Zerknęła na Varnema przelotnie. ale nie było po niej widać, by cokolwiek
w tych dwóch "dżentelmenach" miałoby ją wystraszyć... |
|
|
Kadarr |
Wysłany: Śro 19:33, 16 Cze 2010 Temat postu: |
|
Po powrocie kamaelki, szaman siedział już na ławie ustawionej pod oknem, prostopadle do lady. Długie nogi, o wyraźnie zarysowanych mięśniach spoczywały na krawędzi niewielkiego stoliczka. Siedział (a raczej na wpół leżał) tak, na nic nie czekając, pociągając parujący napar według tajemnej receptury z drewnianego kubka i zaciągając się słodkawym, gryzącym w nos dymem ze skręta. Obserwował. Gdy usłyszał już co Venturi i Varnem mają do powiedzenia, zmarszczył czoło i pokręcił głową.
-Co oni pie... . Ja ich kiedyś do ziemi we śnie zakopie.
Wypuścił z płuc gęstą chmurę dymu oczekując rozwoju wydarzeń. |
|
|
Varnem |
Wysłany: Śro 16:29, 16 Cze 2010 Temat postu: |
|
Tancerzyna siedział przy Venturim sącząc płyn z swej flaszki, w czasie przemowy Venturiego. Kiwał lekko głową, by przy zdaniu "ja jestem bez skazy" zarechotać cicho sam dla siebie. Potarł czoło i uśmiechnął się pięknie do kamaelki ukazując lekko żółte zęby. Poklepał Kamrata po ramieniu.
-Nu.
Spojrzał na kobietke przed nimi.
-Może udało si wykurzyć nastypną osobę z mniszki.
Zarechotał i dokończył swój trunek przypatrując się dziewczynie myśląc nad tym czy ucieknie czy ostanie.. |
|
|
Venturi |
Wysłany: Śro 7:50, 16 Cze 2010 Temat postu: |
|
- A wiec... - odparl rycerz oparlwszy sie wygodnie - ... a wiec jestesmy okretem w odmetach oceanu gowna. I pomimo, iz niejeden sztorm rzucil w nas balwanem spienionych odchodow, co przelal sie przez nasz poklad, to dzieki naszemu kapitanowi mozemy przec dalej naprzod.
Mezczyzna zamyslil sie na chwile wpartujac sie w pustke - Taaa, to najwazniejsze i to winnas zapamietac, to jest nasz Pan i Wladca... nawet na koncu swiata, Damrat. I nawet jesli myslisz inaczej niz on, nawet jesli nie zgadzasz sie z jego dycyzjami, zagryz wargi i w imie dobra tej lajby, oraz lojalnosci, rob co polecil. Ja sie na tym nigdy nie zawiodlem.
Zagryzl wargi - Nie bywa to latwe, ale nie ma innej drogi. Kto sie z tym nie zgadza, skacze w odmety szamba wokol nas i ginie bez wiesci.
- Jestesmy banda lotow roznej masci, sama zobacz... - powiodl reka po kamratach - mordercy zimni, zlodzieje, chciwcy i oszusci karciani, meskie chedorzniki oblesne w kiecach damskich - znizyl glos do szeptu - o widzisz te nadobna dziewice? Nie uwiezysz, ze w kiblu sika na stojaco, ma trzy jaja i przerost stercza - zarechotal - wywiad dziala.
- A wiec co tu jeszcze... o, lesbijki, palladyni okradajacy swoj zakon, kilku zoofilow ze swoimi pupilami, hieny cmentarne, ale i wspanialej szlachty sporo - wskazal na swoja piers - mow mi hrabio, ja jestem bez skazy.
- Pomimo tych wszystkich roznic, laczy nas wspolny cel i potrafimy dzialac ramie w ramie, to jest sila naszej ferajny... tyle z ogolnikow - pociagnal lyk z kufla - co chcesz jeszcze wiedziec? |
|
|
Samayra |
Wysłany: Wto 21:15, 15 Cze 2010 Temat postu: |
|
Z gracją minęła siedzącego Venturiego i usiadła na przeciw niego, posyłając mu subtelny uśmiech.
Wyraźnie nie ma dziewczyna pojęcia co to za typ... Przelotnie spojrzała na Avariona, by po chwili
zwrócić się do Venturiego.
- Należysz do tego bractwa może? - oparła brodę na skrzyżowanych rękach na stole - Możesz mi
coś o nim opowiedzieć? To, że jest oddział kamaeli, to wiem, ale... nic poza tym... Więc? - bez
skrupułów wpatrywała się w rycerza czekając na odpowiedź. |
|
|
Avarion |
Wysłany: Wto 19:58, 15 Cze 2010 Temat postu: |
|
Nie ruszył się na krok gdy go mijała. Obserwował ją badawczym wzrokiem.
- To ona..? - przemknęła mu myśl przez głowę, lecz wątpliwości nasuwały jeszcze więcej myśli mających na celu weryfikację różnic i podobieństw między Kamaelką, która go mijała, a tą, której serca nigdy nie zdobył - rzeka uczuć przelewała się przez dusze Avariona podczas, gdy ciało nie zdradzało niespokojnych myśli. Była tak podoba, a jednocześnie inna.
Z daleka było to niedostrzegalne, lecz dopiero, gdy dzieliła ich mała odległość, Kamaelka mogła dostrzec w spojrzeniu Avariona coś więcej. Coś w rodzaju wewnętrznej walki, która nie pozwalała mu oderwać oczu od kobiety.
Wszedł za nią do karczmy i podszedł do lady, gdzie karczmarz czyścił kolejne kufle po trunkach.
- Jeżeli pojawi się Herszt, przekaż mu, iż Kamaelka Samayra chce z nim pare słów zamienić - grzecznie acz rzeczowo.
Zastanawiał się czy zamówić sobie coś naprawdę mocnego do picia, bo myśli o 'Melodii' nadal były w nim silne.
Obejrzał się w stronę, w którą udała się Samayra.
- Może to ja tylko szukam podobieństw... - szepnął bardziej do siebie. |
|
|
Samayra |
Wysłany: Wto 19:21, 15 Cze 2010 Temat postu: |
|
Samayra obejrzała się na drzwi karczmy i pokiwała powoli głową. Patrząc
na nią, można by powiedzieć, zwyczajna. Zbyt zwyczajna jak na kamaelkę.
Gdyby odjąć jej to przeklęte skrzydło, oraz parę cech świadczących o jej
pochodzeniu, by bardziej przypominała całkiem urodziwą nastolatkę
z jakiejś małej wsi. Ruszała się jednak zupełnie inaczej, niż jej wygląd
by sugerował.
Wstała i powoli minęła Avariona, nie spuszczając wzroku z jego oczu, które
znajdowały się jednak o półtorej głowy wyżej od jej własnych.
- Chciałabym waszego dowódcę poznać... - powiedziała i zniknęła
w ciemnościach karczmy. |
|
|
Avarion |
Wysłany: Wto 18:33, 15 Cze 2010 Temat postu: |
|
- Rodzeństwo potrafi być tak różne, jak dzień i noc, jak niebo i ziemia, jak dźwięk i cisza. To jednak nie zmieni faktu, że jesteśmy braćmi - nie odrywał wzroku od Kamaelki ani na chwilę - Gwardia nie jest obowiązkowa. Pierw Fortuna musiałaby cię poznać podczas twego okresu próbnego. Czy znajdziesz tu swój dom, zależeć będzie od ciebie. Jeżeli ci się nie spodoba, zawsze będziesz mogła odejść.
Spojrzał wtedy w niebo. Mrużył oczy jakby chciał coś dostrzec, lecz światło wygrywało. Avarion spojrzał na kobietę z ukosa, poprawiając rękawiczkę na lewej dłoni.
- Jeżeli to wszystko, co chcesz mi o sobie na tę chwile powiedzieć, muszę to uszanować. Nie zmuszę cię wszak do spowiedzi - a w myślach dopowiedział sobie "jeszcze" - możesz poczekać na Damrata i podjąć z nim temat, by przyjął cie na okres próbny. Jeżeli tylko wyrazisz chęć. Tymczasem - dwa kroki przystąpił ku karczmie - zawsze możesz zaczekać na niego w środku.
Był niezwykle miły i szarmancki, jednocześnie zachowywał dystans. Nie rozglądał się na boki a tylko na nią utrzymując kontakt wzrokowy. |
|
|
Samayra |
Wysłany: Wto 18:01, 15 Cze 2010 Temat postu: |
|
...
Gdy Avarion się odezwał, kobieta aż podskoczyła, jakby wyrwana
z transu. Kiedy do niej się zbliżył, stanęła w dość wyzywającej pozie,
bokiem do niego ręce krzyżując na piersi.
- To jest Twój brat, panie? - wykrzywiła brwi lekko i zmierzyła kamaela
wzrokiem - Sprawiacie wrażenie tak bardzo różnych, że ciężko mi w to
uwierzyć.
Chwilę przypatrywała się Avarionowi nie mówiąc ani słowa.
- Można powiedzieć, że szukam domu. Ale nie oddziału - powiedziała
cicho i spojrzała na drzwi karczmy - Przed wojskiem właśnie uciekam. -
znów przeniosła wzrok na Avariona - Ale jak sam widzisz, wszędzie mnie
ono dogania.
Poranek już prawie minął, słońce wysoko na niebie roztopiło każdy
pojedynczy obłok, który odważył się wyjść z lodowatej nocy na światło dnia.
Dziewczyna wyminęła kamaela i znów usiadła na tej samej beczce, którą
posłużyła się wcześniej.
- Na jakiś czas taka odpowiedź musi Ci wystarczyć... - uśmiechnęła się
lekko |
|
|
Venturi |
Wysłany: Wto 6:22, 15 Cze 2010 Temat postu: |
|
Pochwycil w lot miedziaka ze stolu i zarechotal oblesnie.
- To lubie... przyszla, wody sie nazlopala, poszla a miedz w sakwe wpadla.
Rycerz rozsiadl sie wygodniej i zalozyl rece - Ale o co jej chodzilo? Ciezko odgadnosc... - wydal wargi z udawanym frasunkiem na licu- Chyba chlopa szuka?
- Widac jej witalne frukty domagaja sie meskiej reki! |
|
|
Avarion |
Wysłany: Wto 0:21, 15 Cze 2010 Temat postu: |
|
- To prawda że panują u nas "intrygujące nastroje" - usłyszała za sobą.
Avarion stał niedaleko za nią.
- Wybacz, ale przysłuchiwałem się twej rozmowie z moim bratem.
Postawił ku niej dwa kroki, przystanął wyprostowany, z miną badacza. Dłonie chował za plecami.
- Mówisz, że masz cele, acz nie słyszałem byś coś o nich mówiła. Może... - spojrzał na słońce, nieco mrużąc oczy - ...opowiesz mi coś o nich, lub o sobie - chwilę milczał, po czym pokręcił głową - wybacz... nie przedstawiłem się. Jestem Avarion, jeden z gwardzistów Furis Vitae, młodszy brat Myrotha - skłonił się, a każda sentencja przez niego wypowiedziana pełna była spokoju. |
|
|
Samayra |
Wysłany: Pon 21:58, 14 Cze 2010 Temat postu: |
|
Bez słowa odprowadziła kamaela wzrokiem. Wyglądała na zawiedzioną... Pytanie, czy rozmową, czy rozmówcą... Może o lepiej nie wiedzieć, co jej przeszło przez myśl w tym momencie. Spokojnie przypięła kuszę z powrotem do pasa i zajęła się opróżnianiem kufla... Z wodą. Avariona nie zauważyła... Chyba.
...
Po jakimś czasie, nie widząc większego sensu przebywania w karczmie, rzuciła na stół miedziaka i wyszła nieśpiesznie na zewnątrz...
Za drzwiami karczmy zatrzymała się... Twarz zwróciła do słońca, włosy na wiatr wystawiając...
Uśmiechnęła się lekko. Zupełnie inaczej, niż w ciemnej izbie. |
|
|
Avarion |
Wysłany: Pon 21:34, 14 Cze 2010 Temat postu: |
|
Siedział na schodach, tuż na wejściu na pierwsze piętro karczmy.
Obserwował kamaelkę już od momentu jej pierwszego kroku w Mniszce.
Nie widział jej dobrze z tej odległości, lecz skrzydło zdradziło pochodzenie.
Przyglądał jej się z nadzieją, choć z lekkiego ukrycia.
Myroth wiedział, że Avarion siedzi i nieco się skrywa. Gdy nie poluje, siedzi na schodach i wpatruje się drzwi karczemne, jakby kogoś wyczekując.
Na twarzy Kamaela pojawiło się ożywienie, gdy Jednoskrzydła zawitała w Mniszce.
Dobrze słyszał rozmowę Myrotha z Kamaelką, toteż gdy kobieta przedstawiła się, całe ożywienie z Avariona jakby uleciało. |
|
|